Aleksander Gierymski 1850-1901
Weekend majowy okazał się doskonałą okazją, żeby wybrać się do Muzeum Narodowego w Warszawie, w którym 20 marca została otwarta wystawa czasowa poświęcona życiu i twórczości młodszego z braci Gierymskich- Aleksandra. Świadczyły o tym tłumy zwiedzających- w kolejce do kasy stało około stu osób.
Nic w tym dziwnego- wystawa „Aleksander Gierymski 1850-1901” to pierwsza od prawie 80 lat okazja, żeby zobaczyć ogromną kolekcję dzieł tego wybitnego twórcy- w salach wystawowych zwiedzający zobaczą około 120 obrazów i szkiców olejnych oraz 70 rysunków, a także pokaźną kolekcję drzeworytów, które zostały wykonane przez innych twórców na podstawie rysunków Aleksandra Gierymskiego. Prace prezentowane są w porządku chronologicznym, co pozwala zaobserwować zmiany w stylu malarza wraz ze zdobywanym doświadczeniem i kolejnymi podróżami zagranicznymi.
Aleksander Gierymski ukończył monachijską Akademię Sztuk Pięknych w 1872 roku. Następnie wyjechał do Rzymu, gdzie powstały jego dwa pierwsze znane obrazy- Austeria Rzymska oraz Gra w mora. Ten pierwszy niestety się nie zachował, ale pozostały po nim szkice i drzeworyty.
„Gra w mora” (1875) przedstawia scenę rodzajową. Mężczyźni ukazani na obrazie grają w grę, która przypominała nieco „papier-kamień- nożyce”. Należało pokazać wybraną przez siebie liczbę palców, szybko policzyć ile palców wyciągnął przeciwnik i krzyknąć sumę tych liczb. Kto zrobił to ostatni, bądź podał błędną liczbę- przegrywał. Praca ta została wykonana na podstawie zdjęcia i odniosła duży sukces- była wystawiana w Filadelfii, a także- po powrocie Gierymskiego do Polski- w warszawskiej Zachęcie (swoją drogą- szkoda, że teraz w Zachęcie nie można oglądać tak wybitnych prac). Jednak Aleksander zbierał nie tylko pochlebne recenzje- zarzucano mu plebejską tematykę i zbyt dosadny realizm.
W kolejnej sali wystawy możemy zobaczyć dwie wersje obrazu „Sjesta włoska” (1878). Tematyka i kolorystyka dzieła przywodzi na myśl prace twórców renesansu- Tycjana i Tintoretto. Widać, że artysta odszedł tu od akademickiej „gładkości” i lśniącej powierzchni płótna, nakładał farby tak, aby powierzchnia tworzyła swego rodzaju fakturę. Zauważalny jest także brak konturów- przedstawione postaci zostały stworzone za pomocą barwnych plam.
Ciekawostki:
1. Przypuszcza się, że kobieta z książką to Helena Modrzejewska- aktorka, będąca obiektem westchnień wielu warszawiaków.
2. Obraz Sjesta włoska I był wielokrotnie przemalowywany, a Gierymski w pewnym momencie wyciął nożem dość duży kawał płótna, ponieważ był niedostatecznie zadowolony z efektu. Na to miejsce przykleił nowy kawałek materiału. Na wyciętym płótnie powstał inny obraz- Paź Florencki (poniżej)
Innym znamiennym dziełem jest „W altanie” (1882 r.). Namalowanie tego dość dużego obrazu (137×148 cm) poprzedzone było licznymi szkicami, szkicami olejnymi i studiami. W tym obrazie widać zainteresowanie Gierymskiego światłem. Ta tendencja będzie towarzyszyć mu do ostatnich lat życia. Starał się przedstawić na obrazie swoje wrażenia z obserwacji natury. Co ciekawe, studia do obrazu W altanie zdają się być bardziej lekkie i spontaniczne, a światło odgrywa w nich pierwszoplanową rolę, natomiast już samo „W altanie” jest trochę zbyt przemyślane. Dzieło to powstało nie w plenerze, a w atelier artysty właśnie na podstawie szkiców plenerowych. Dużą trudnością było połączenie różnych kolorystycznie fragmentów w spójną całość, niemniej robi ono duże wrażenie. Refleksy światła tańczą po rokokowych strojach postaci, roślinach i małej fontannie.
Po powrocie do Warszawy Gierymski często malował sceny rodzajowe w (ówczesnych) dzielnicach biedy- przede wszystkim na Solcu i Powiślu, ale także i na Starym Mieście. Z tego okresu jego twórczości (lata 1879-84 i 1886-88) pochodzą takie dzieła jak „Święto Trąbek” (1884), „Piaskarze” czy „Powiśle”.
Święto Trąbek przedstawia stare żydowskie święto, w czasie którego dmie się w kozie rogi. Ludzie przedstawieni nad rzeką wrzucają do niej okruchy chleba, które mieli w kieszeniach- ma to symbolizować oczyszczenie z grzechów. Praca jest zachowana w jednolitej tonacji barwnej. Znów dużą rolę odgrywa migotliwe światło odbijające się w rzece i z lekka rysujące kontury postaci i łodzi.
W kolejnej sali możemy zobaczyć coś naprawdę niezwykłego- dwa prawie identyczne obrazy: Żydówkę z cytrynami i Żydówkę z pomarańczami. Ten drugi obraz, zaginiony po powstaniu warszawskim został odnaleziony w listopadzie 2010 roku w niemieckim domu aukcyjnym i odkupiony w 2011. Wiele miesięcy pracowano nad jego renowacją i teraz zachwyca świeżością kolorów i w genialny sposób pokazuje przestrzeń i zamglone Powiśle w iście impresjonistyczny sposób. Obrazy te przedstawiają starą, zmęczoną życiem kobietę, której jedynym sposobem na utrzymanie jest sprzedaż owoców. Z jej oczu bije prawdziwy smutek i zmęczenie, ale jednocześnie jest ona uosobieniem ludzkiej godności; człowieka, który nie poddaje się przeciwnościom losu.
Poniżej porównanie całości i fragmentów dwóch obrazów. Wyżej- Żydówka z pomarańczami (obraz po renowacji), niżej Żydówka z cytrynami:
Obraz „Anioł Pański” został namalowany na zamówienie Ignacego Korwina-Milewskiego, mecenasa Aleksandra, który w latach 80’ miał duże problemy finansowe. Obraz ten- podobnie jak kilka wcześniejszych, poprzedzała długa i żmudna praca nad szkicami olejnymi, planowaniem kompozycji itd. Podobno pierwsza wersja nie podobała się twórcy (ze względu na kompozycję) i nie zachowała się (bardzo możliwe, że malarz sam ją zniszczył). Zachowały się jednak szkice do pierwotnej wersji „Anioła Pańskiego”. Praca pokazuje dwie kobiety – młodszą i starszą- które przerwały pracę na polu, ponieważ usłyszały bicie kościelnych dzwonów. Praca ta ma pokazywać szczerą pobożność prostych ludzi oraz związek człowieka z naturą.
W kolejnej znajdują się liczne rysunki Gierymskiego i rysunki wykonane na ich podstawie, reprodukowane przez warszawskie czasopisma ilustrowane. Czasopisma zamieściły ponad 170 jego dzieł. Prezentowane rysunki zostały wykonane na papierze, brystolu, tekturze za pomocą różnych technik- tuszu, gwaszu i sepii. Duże wrażenie robią prace przedstawiające warszawską biedotę. Pokazuje to, że malarz był wrażliwy na problemy społeczne. Prace te zaskakują swoją spontanicznością- wydaje się, że Gierymskiemu udało się uchwycić pewne ulotne momenty z życia miejskiej ludności.
W kolejnej sali, w której przygaszono światła, zawisły obrazy z kolejnego „zagranicznego okresu” twórczości autora. Te miejskie nokturny z ulic Paryża, Monachium i Rzymu po raz kolejny zaznaczają fascynację malarza światłem i tonalnymi kontrastami – tym razem po zapadnięciu zmroku. W pracach takich jak „Opera Paryska w nocy” czy „Luwr w nocy” to światło latarń jest głównym bohaterem, a postaci ludzkie to jedynie ledwo rozpoznawalne sylwetki w przechadzające się w półmroku.
Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie praca „Wieczór nad Sekwaną” (1893). Zarówno tematyka jak i sposób nakładania farb, uchwycenie ulotnych świetlnych refleksów na rzece i znikające we mgle sylwetki budynków już w pierwszej sekundzie przywodzą na myśl francuskich impresjonistów, przede wszystkim Monet’a. Sam Gierymski powiedział o swoim nowym stylu „teraz jestem już o wiele moderniejszy”, co odnosiło się przede wszystkim do większego zdecydowania w nakładaniu kolorów, bez „pastwienia się” nad obrazem.
Po powrocie z Paryża Gierymski wrócił do ojczyzny- jednak tym razem nie do rodzimej Warszawy, a do Krakowa. Z tego okresu pochodzą kolejne wybitne dzieła- w szczególności mam tu na myśli obraz „Trumna chłopska” (1894). Przedstawiona scena zdaje się być kolejną „zwyczajną” sceną rodzajową. Po chwili dostrzegamy jednak, że tuż za parą ludzi znajduje się mała, niebieska trumna. Są to rodzice cierpiący po śmierci dziecka. Na ich twarzach widać przede wszystkim rezygnację i zmęczenie życiem.
Ostatnie lata Gierymski spędził we Włoszech. W pracach z tego okresu perfekcjonizm miesza się z impresjonizmem.
Uważam, że wystawa w Muzeum Narodowym pozwala nie tylko zaznajomić się z pracami artysty, ale także zrozumieć jakim człowiekiem był Aleksander Gierymski. Patrząc na jego twórczość, wyłania się z niej obraz Gierymskiego jako ogromnego perfekcjonisty, a także pokazuje jego nowatorskie podejście do malarstwa. O tym pierwszym świadczą liczne studia olejne i szkice, które można zobaczyć na ścianach przy wybranych obrazach. Dzięki temu, że możemy poznać historię powstawania dzieła i po uważnemu przyjrzeniu się płótnom widzimy, że artysta niejednokrotne przemalowywał obrazy, a także wycinał i przyklejał fragmenty płótna, aby poprawić kompozycję. Z jego prac wyłania się także obraz Aleksandra Gierymskiego- artysty „poszukującego”. Poszukującego nowych tematów i inspiracji (co niejednokrotnie było mu wypominane). Był także artystą zaangażowanym w sprawy społeczne, który nie bał się przebywać wśród ludzi z niższych warstw społecznych i potrafił dostrzec w ich codzienności coś niezwykłego. Co tu dużo mówić- bardzo polecam tę wystawę! Potrwa ona do 10 sierpnia bieżącego roku , podobnie jak druga część projektu „Bracia Gierymscy”, czyli „Maksymilian Gierymski. Dzieła, inspiracje, recepcja” w Muzeum Narodowym w Krakowie.