Dziś trochę nietypowo, bo o zwierzętach. Kot w sztuce, to temat niewątpliwie całkiem przyjemny. Nawet dziś, te czworonogi stają się swego rodzaju ikonami popkultury (Garfield czy Grumpy Cat). Po analizie życiorysów różnych artystów (nie tylko malarzy) XX wieku, należy stwierdzić, że wśród nich koty cieszyły się sporą popularnością. Jednak czy zamiłowanie do tych zwierząt przekładało się na twórczość tych artystów? Oto krótka historia kota w malarstwie.

Dość psychodeliczna, jak na tamte czasy wizja, wyszła spod pędzla holenderskiego malarza Abrahama Teniersa. Barber Shop with Monkeys and Cats (1629-1670)

Rozczulający wizerunek kota możemy podziwiać na obrazie Renoira: „Portret Julie Manet z kotem” (1887)

Kolejny impresjonista- Eduard Manet- także umieścił kota na swoim obrazie. Czy potraficie go dostrzec? Olimpia (1863)
Ekspresjonista Henry Matisse, jak się okazuje- kolejny kociarz, namalował w 1910 roku obraz „Dziewczynka z czarnym kotem”
Pablo Picasso był miłośnikiem kotów, chociaż nie powstrzymało go to przed ukazywaniem ich w swoich obrazach jako krwiożerczych bestii. (Kot pożerający ptaka 1939, kot i zraniony ptak 1938). Jednak w innej jego pracy można doszukiwać się odwołania do Olimpii czy „Dziewczynki z czarnym kotem”- „Dora Maar z kotem” charakteryzuje się bowiem podobną kompozycją i kolorystyką, co praca Matisse’a oraz sprytnym ukryciem kota na obrazie, jak to było w przypadku Olimpii Maneta.
Zwierzęciem, które jako pierwsze przychodzi na myśl, gdy słyszymy nazwisko Salvadora Dali, jest żyrafa. Jednak, co ciekawe, to lwy najczęściej pojawiały się w pracach tego hiszpańskiego surrealisty. Dali upodobał sobie egzotyczne zwierzęta. W jego pracach pojawiają się tygrysy, słonie a nawet nosorożce. Nie dziwi więc fakt, że ulubionym pupilem Dalego nie był zwykły, szary dachowiec, a mały ocelot imieniem Babou. Dali, w kooperacji z Philippem Halsmanem , stworzył niezwykłe zdjęcie „Dali Atomicus”. Widać na nim unoszące się w powietrzu sztalugi, krzesło, strumień wody oraz samego artystę i oczywiście latające KOTY. Podobno dokonano dwudziestu ośmiu prób zanim udało się uzyskać pożądany efekt. Biedne koty były katapultowane wprost w strumień wody. Prawdopodobnie dzisiaj obrońcy praw zwierząt urządziliby protest przeciw Salvadorowi. Chociaż myślę, że on akurat z takiego zamieszania bardzo by się ucieszył.
Kolejnym artystą miłośnikiem kotów był Andy Warhol. Zazwyczaj nie zwraca się uwagi na jego prace poświęcone tym czworonogom, ponieważ większość ludzi skupia się przede wszystkim na malowanych przez niego portretach gwiazd. A jednak! Jego zamiłowanie do kotów przełożyło się na jego twórczość i w 1954 wydał album o nazwie „25 Cats Name Sam and One Blue Pussy” (Warhol postanowił nie poprawiać błędu w słowie „name”, któremu oczywiście brakuje „d”, ponieważ lubił tego typu „skazy”). Sprzecznie z nazwą, album zawiera rysunki przedstawiające 16 kotów o imieniu Sam oraz jedną niebieską kotkę. Wszystkie litografie były ręcznie kolorowane przez artystę. Album został wydrukowany prywatnie, najprawdopodobniej w nakładzie poniżej 150 kopii. Innym albumem zawierającym prace Warhola przedstawiające koty jest „Holy cats- illustrations”.
Ciekawą pracą, w której kot odgrywa pewną rolę jest „Pan i Pani Clark oraz Percy” (1970-71) David’a Hockney’a, która przedstawia przyjaciół malarza, w krótkim czasie po ich ślubie. Niektórzy dopatrują się w tej pracy nawiązania do obrazu van Eyck’a- Portret Arnolfinich. Można zauważyć jak bardzo kontrastuje ze sobą zachowanie przedstawionych zwierząt. Pies z pracy van Eyck’a radośnie wysuwa się na pierwszy plan i patrzy z ufnością prosto w oczy osoby podziwiającej obraz, natomiast kot jest odwrócony tyłem i zupełnie niezainteresowany otaczającym go światem. Tym prostym zabiegiem Hockney oddał popularne stwierdzenie, że koty chodzą własnymi ścieżkami.
A na koniec jeszcze dwa bardzo znane zdjęcia artystów, pozujących ze swoimi pupilami . Potraficie ich rozpoznać? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!
hmm…dość ciekawy przekroj tych futrzakow ale szkoda ze nie poruszony w kontekscie symboliki. Kotki z tego co wiem to symbole zdrady( nie przypadkowo zostal namalowany pod nogami prostytutki u Maneta) i dalbym sobie uciac reke ze w portrecie malozonkow Arnolfinich jest PIES ktory z kolei jest przedstawiany jako symbol wiernosci malozenskiej;) pozdrawiam
Dziękuję za komentarz :). U van Eyck’a oczywiście jest pies, co zresztą napisałam i skontrastowałam z kotem na obrazie Hockney’a :). Co ciekawe małżeństwo Clarków rozpadło się kilka miesięcy po ślubie. Kot faktycznie symbolizuje zdradę- czyżby Hockney wiedział coś więcej na temat małżeństwa swoich przyjaciół, niż można się tego spodziewać?
Prosze bardzo. Tak, widze juz poprawiona wersje;)
Poprawioną? Nic nie było zmieniane :). Prawdopodobnie wcześniej przeoczyłeś komentarz do obrazów, który się nad nimi znajduje- właściwie nic dziwnego, obrazy przyciągają większą uwagę, niż tekst :).
ojej to muszę przeprosić…chyba już wariuję od tego wszystkiego. Eviva l’arte!