Inspiracje/Malarstwo

Aksjologia sztuki – zmiana w wartościowaniu dzieł sztuki.

Wiadomość o tym, że dom aukcyjny Christie’s sprzedał pracę Marka Rothko za 86,9 milionów dolarów obiegła świat (nie tylko artystyczny) w zawrotnym tempie. Fakt, że praca abstrakcjonisty, którego dzieła przez większość ludzi są postrzegane jako „plamy kolorów, które potrafiłoby namalować nawet dziecko”, została sprzedana za tak zawrotną sumę, na nowo wzbudził dyskusję nad tym, czym jest wartość dzieła sztuki i jak właściwie można ją definiować. Niniejsza praca dotyczy kwestii wartościowania dzieł sztuki oraz stanowi próbę określenia granic estetyki w zderzeniu ze sztuką współczesną.

Raphael-Plato-and-Aristotle
Sztuka, jako jeden z głównych przejawów uzewnętrzniania przez człowieka zdolności twórczych, od wieków wzbudza emocje. Ciekawym w tym kontekście może być spór o istotę sztuki między platończykami a arystotelejczykami. Platon, będąc nie tylko filozofem, ale i poetą, uważał, że artysta jest pośrednikiem pomiędzy bogami a ludźmi, wyrażającym boską myśl. Mówił tak jednak tylko o poetach, ponieważ malarstwo i rzeźbę uznawał za stricterzemieślnicze umiejętności, naśladownictwo idei lub rzeczy już istniejących. Jego zdaniem naśladownictwo jest zawsze poniżej tego, co naśladuje, a sztuka (poza poezją) jest naśladownictwem drugiego stopnia, bo naśladuje rzeczy realne, które same w sobie są odzwierciedleniem idei. Sztuka oddala więc ludzi od prawdy i poznania. Arystoteles, w przeciwieństwie do swojego nauczyciela, nie próbował kwestionować faktu, iż imitacja (np. obraz) nie będzie mogła zastąpić oryginału i nigdy nie będzie jego wierną kopią. Starał się jednak udowodnić, że naśladownictwo może być kreatywnym procesem, w którym pewne cechy przedmiotu, który artysta ukazuje, poddane zostają jego prywatnej selekcji i transformacji, która pozwala mu oddać jedynie istotna dla niego część tego przedmiotu. Artysta jest więc twórcą, ponieważ odpowiednio dobiera środki przekazu. Należy jednak zauważyć, że mimo, iż poglądy tych dwóch filozofów, stały ze sobą w sprzeczności, wywodziły się z tego samego, fundamentalnego założenia- że sztuka jest formą mimesis, czyli naśladownictwa. Mimesis stało się jednym z najważniejszych pojęć antycznej estetyki, która przejawiała się zresztą w kolejnych epokach i takich kierunkach w sztuce jak klasycyzm i realizm. Ciekawe, jakie byłyby zdania tych dwóch filozofów na temat prac Marka Rothko!

isthisart

Sztukę przez wieki próbowano definiować na różne sposoby, choć- podobnie jak dzieło sztuki- jest to pojęcie niezwykle trudne do zdefiniowania. Morris Weitz w „The Role of Theory in Aesthetics” (1956 r.) stwierdził, że “żadna z dotychczasowych teorii estetycznych nie wskazała takiej cechy lub zespołu cech rzeczowych, które byłyby wspólne dla wszystkich uznanych przez różne epoki dzieł sztuki i zarazem swoiste dla sztuki”. Nie ma więc możliwości ukucia definicji dzieła sztuki ani sztuki samej w sobie. W XX wieku Ludwik Wittgenstein zaliczył pojęcie sztuki do grupy pojęć otwartych , czyli takich, które grupują przedmioty nie mające cech wspólnych. Szukanie takich cech wspólnych jest pozbawione sensu, dlatego postanowiono badać pojęcia „sztuka” i „dzieło sztuki”, zadając sobie pytania co sprawia, że przedmiot postrzegamy jako dzieło sztuki, a nie jakie są jego konstytutywne cechy. Bardzo ciekawą definicję zaproponował, polemizujący nieco z Weitzem Erich Kahler, który na pytanie „czym jest sztuka” odpowiedział, że jest to „aktywność poznawcza, a jej dzieła stanowią indywidualne całości odnoszące się do całości większych, a więc mające wartość symbolu”. Definicja ta nie jest przedmiotowa, nie mówi o cechach sztuki samej w sobie, a raczej kieruje uwagę na sam proces obcowania z nią. Jednak biorąc pod uwagę ekspansywność sztuki (ze względu na to, że do miana sztuki pretendują coraz to nowe obiekty, a także wydarzenia dumnie nazywane performansami) i ta definicja wydaje się być zbyt wąska.

duchamp_fountain

Otwarta koncepcja sztuki i pojęcia dzieła sztuki okazuje się być konieczna w zderzeniu z takimi „dziełami” jak chociażby słynny pisuar Duchampa (nazwany „Fontanną”) i jemu podobne ready-mades. Dość spójną i zgodną z instytucjonalną teorią sztuki definicję dzieła sztuki zaproponował George Dickie, mówiąc, że dziełem sztuki jest „artefakt, któremu ktoś, działający w imieniu pewnej instytucji nadał status kandydata do powszechnej aprobaty”.6 Najważniejszym elementem tej definicji jest według mnie fragment „ktoś nadał status (…)”. Oznacza to, iż podjęta zostaje decyzja, w efekcie której „artefakt” uznany jest za przejaw działalności twórczej, jakim jest dzieło sztuki. Słowo decyzja zdaje mi się być swoistym kluczem w przypadku opisywania procesu, w jakim przedmiot staje się dziełem sztuki. O ile z klasycznymi pracami malarskimi raczej nie ma takiego problemu, to z przedmiotami codziennego użytku, od czasów Duchampa pojawiających się w galeriach sztuki, może być już nieco trudniej. To twórca, prezentując swe dzieło nadaje mu charakter dzieła sztuki, pokazuje je po to, aby poddać je publicznej ocenie, zaprezentować światu.

Obraz Donald'a Judd'a

Obraz Donald’a Judd’a

Donald Judd, współczesny malarz amerykański powiedział znamienne dla dzisiejszych czasów słowa: jeżeli ktoś nazwał coś sztuką, jest nią. Poruszanie się w obszarze pojęć takich jak sztuka-dzieło sztuki- wartość – wartość sztuki jest czymś niezwykle abstrakcyjnym, ponieważ nie ma sposobu obiektywnej oceny i konkretnej definicji tych słów. „Sztuka”- słowo zdawałoby się tak proste, znane każdemu, po zagłębieniu się w jego istotę, staje się pojęciem filozoficznym. Chcę jednak poruszyć kwestię wartości, a co za tym idzie – podjąć próbę opisania na czym polega wartościowanie sztuki. Wartość jest jednym z podstawowych pojęć filozoficznych. Wysoka wartość ma wskazywać na to, że dany przedmiot jest godny pożądania, bądź czy dany czyn jest godny wyboru. Pojęcie wartości łączy się bezpośrednio z aksjologią, czyli teorią wartości i wartościowania. Podstawowym pytaniem zdaje się być kwestia tego, czy wartości mogą być przypisywane czynom i przedmiotom w sposób obiektywny, czy wynikają raczej z doświadczeń empirycznych, a być może stanowią połączenie „obiektywnych cech przedmiotu i subiektywnych sądów na jego temat”? Zagadnienie aksjologii sztuki jest zawieszone pomiędzy filozofią a estetyką. W 2003 roku w Krakowie, na zebraniu Sekcji Estetyki Polskiego Towarzystwa Filozoficznego podjęto dyskusję na temat aksjologicznych dylematów sztuki współczesnej. W jakimś sensie „pogodzeni” z obecną sytuacją w świecie sztuki uczeni , stwierdzili, że mimo, że estetyka już „nie posiada przełożenia na praktykę artystyczną, to może mieć wpływ na przemiany decydentów i animatorów <<świata sztuki>>”. Padła wtedy propozycja organizowania kursów z estetyki dla „biznesmenów i sponsorów sztuki”. Według F. Chmielowskiego sztuka współczesna zaczęła się „gubić” w momencie rozprzestrzeniania się tendencji postdadaistycznych i postkonceptualnych, a tendencje te przedmiotem działań artystycznych uczyniły samą sztukę.10 Moim zdaniem sztuka powinna bawić, zadziwiać, zaskakiwać. Wywoływać u odbiorcy reakcje, dostarczać mu wrażeń estetycznych i emocjonalnych. Jednak w ostatnich latach można zaobserwować trend, polegający na tym, iż artyści chcą przede wszystkim szokować odbiorcę.

Szokujące(?) dzieło (?) Maurizio Cattelan'a

Szokujące(?) dzieło (?) Maurizio Cattelan’a

Za główne swoje zadanie postawili wywoływanie w widzu silnej acz zazwyczaj krótkotrwałej reakcji na swoje „twórcze” działania. Jednak im bardziej odbiorcy są w ten sposób „atakowani”, tym bardziej stają się na te „ataki” odporni. W efekcie artyści dostarczają im coraz to nowych, mocniejszych bodźców, czasem przekraczających granice moralne, religijne (Cattelan) czy nawet prawne (Banksy). Czy taka sztuka ma jakąś faktyczną wartość? Parafrazując Donalda Judda- jeśli uzna się, że ją ma, to ją ma. Jednak taka sztuka nie niesie ze sobą przesłania, raczej ma na celu zaistnienie artysty w świecie, zwrócenie na siebie uwagi. Sztuka staje się produktem.

banksy

Jerzy Bereś powiedział, że powinno się „wrócić do rozważań o jakościach, ponieważ zawładnęła nami <<ilość>>”. Jakie są wartości, które może mieć dzieło sztuki? Do tej pory wspomniałam o wartości estetycznej i emocjonalnej. Wartość estetyczna sztuki, co wynika z powyższych akapitów, nie jest łatwa do określenia, ponieważ estetyka współistnieje z pojęciem piękna, chyba jednego z najtrudniejszych do zdefiniowania. Wartość emocjonalna dzieła może wynikać z najróżniejszych przyczyn; widz odbiera dzieło w sposób emocjonalny np. ze względu na jego wartość historyczną, a więc w pewien sposób także i sentymentalną, związaną z tożsamością narodową. Dzieło sztuki jest nośnikiem ważnych treści, pełni więc rolę edukacyjną, niesie wartości poznawcze i wychowawcze. Nabywcy dzieł sztuki kupują je nie tylko dla walorów estetycznych dzieła, ale także ze względu na prestiż, a więc dzieła mają wartość społeczną, bo podkreślają pozycję osoby w społeczeństwie. Cena, będącą wartością wyrażoną w pieniądzu, wynika z połączenia wymienionych wyżej wartości. Bardziej zwięzły system wartościowania dzieł sztuki i zabytków proponował Aloizy Riegl, austriacki teoretyk sztuki, który przedstawiał trzy podstawowe wartości dzieła: historyczną, artystyczną i użytkową. Wartość historyczna rośnie z wiekiem dzieła bądź wyrobu. Dokumentuje wycinki przeszłości, pozwala odbiorcy zrozumieć historię ludzkości; może mieć charakter naukowy bądź emocjonalny. Wartość artystyczna- znów- ciężka do zdefiniowania oznacza „jakość” dzieła, która ma być oderwana od procesu myślowego i ma być „zjawiskiem absolutnym”. Należy tu wspomnieć, że Aloizy Riegl żył na przełomie XIX i XX wieku i jego poglądy na ten temat z pewnością nie spotykają się z aprobatą współczesnych twórców. Wartość użytkową mają natomiast przedmioty codziennego użytku (chociaż te zabytkowe spoczywają w muzealnych gablotach i mają raczej wartość artystyczna i historyczną) oraz – w szczególności – architektura. Kto nadaje dziełu sztuki wartość? Wydaje mi się, że w tym przypadku możemy mówić o trzech „grupach”, występujących jednocześnie. Po pierwsze- wartość nadaje artysta, autor dzieła. Po drugie wartość nadają dziełu krytycy, autorytety w świecie sztuki, a za nimi media. Wreszcie, po trzecie, wartość nadaje odbiorca, kierując się subiektywnymi sądami na temat tego, co zostało mu przedstawione. Fascynującą, moim zdaniem, kwestią, która zresztą w pewnym stopniu została już omówiona , jest istnienie „opozycyjnych obozów” zwolenników i przeciwników sztuki współczesnej, w tym przypadku za sztukę współczesną uznając dzieła niefiguratywne (bo tych we współczesnym malarstwie jest najwięcej i to one wzbudzają największe emocje- tak jak prace wspomnianego na początku Marka Rothko). Co może być powodem, dla którego sztuka figuratywna nie jest już w centrum zainteresowań rynku sztuki? Coraz częściej można odnieść wrażenie, iż artyści, którzy wiernie odtwarzają rzeczywistość są uznawani za mało kreatywnych. Za przykład można wziąć chociażby współczesnych hiperrealistów, którzy używają rzutników multimedialnych aby wspomóc się w pracy nad obrazem, za co bywają krytykowani. Należy jednak przypomnieć, iż dawni mistrzowie malarstwa także korzystali z odbić rzucanych na płótno, przy pomocy camera obscura (Vermeer) oraz umiejętnie ustawiając soczewki i zwierciadła (Ingres).

ingres

veermeer

Wydaje mi się, że te narzędzia są jedynie środkiem, który pozwala artystom ulepszać ich prace. Jak to się stało, że mimesis, opisywana przez Platona i Arystotelesa uznana została za coś passé? Być może to wina „rynku”, do którego artyści starają się dostosować? Na Filozoficznym Forum Estetyki mówiono nawet o „międzynarodowej zmowie kuratorów”, którego przejawem jest negatywna selekcja w promowaniu dzieł artystycznych. Jak więc wartościować dzieła sztuki? Niepokojący jest obecny trend na rynku sztuki, gdzie ze względu na asymetrię informacji, główną rolę odgrywają nie artyści i zwykli odbiorcy, a tzw. „specjaliści” i instytucje, które uzyskały (bądź raczej: nadały sobie) prawo do przesądzania o tym, co jest dziełem sztuki. W czasach, kiedy to paryska Akademia dyktowała zasady, na jakich artyści powinni tworzyć prace aby dostać się na Salon Paryski, pod uwagę w ocenie wartości niematerialnej dzieła brano pięć kryteriów: temat, inspirację naturą, charakter póz postaci ludzkich, harmonię oraz staranność wykonania. Kryteria dość surowe, ale stosowane „w dobrej wierze”. Powstawały wtedy wielkie dzieła, jednak gdyby wszyscy artyści trzymali się narzucanych ram, do głosu nie doszliby chociażby Impresjoniści, którzy stworzyli przecież swój Salon Odrzuconych, a których pracom nie można zarzucić braku wartości artystycznej. Nie można więc narzucić sztywnych ram wartościowania dzieł sztuki, jest to kwestia subiektywna, zależna od odbiorcy dzieła.

Literatura:

S. Conway, Plato, Aristotle, and Mimesis, 1996

W. Kalinowski, Zachwyt dekretowany, s. 1-2 [cyt. za:] M. Weitz The Role of Theory in Aesthetics [w:] Problems in Aesthetics, 1959

E. Kahler, Where is Art.? [w:] Problems in Aesthetics, 1959

G. Dickie, Where is Art? [w:] Culture and Art, s. 23

J. Kosuth, Art After Philosophy, 1969

M. Kruk, Marketing w handlu dziełami sztuki w Polsce, 2004, s. 8

L. Sosnowski, Filozoficzne forum estetyki: aksjologiczne dylematy sztuki współczesnej, 2003, s. 1 10

V. Woollaston, Mystery od Vermeer’s masterpieces solved [w:] dailymail.co.uk, 2013

 

3 komentarze do “Aksjologia sztuki – zmiana w wartościowaniu dzieł sztuki.

  1. Sprawa jest banalnie prosta: Wielki potop, ocaleje zaledwie garstka ludzi na malutkiej wyspie, mogą zabrać ze sobą bardzo ograniczoną liczbę przedmiotów, co zabierają ze „sztuki” XXI wieku? Dzieła Rothko, Duchampa, Banksego? Gdyby ludzkość miała ocalić ograniczoną liczbę dzieł artystycznych jak i literackich ewakuując się na inną planetę, z przełomu XX i XXI wieku nie zabralibyśmy dosłownie niczego. Tak się ocenia wartość dzieła sztuki.

    • Oczywiście, że zabrałbym na malutką wyspę (lub na inną planetę) dzieła Rothko, Duchampa i Banksego, żeby uchronić je od zapomnienia, prędzej niż „Bitwę pod Grunwaldem” Matejki. Są to dzieła bliższe współczesnej mentalności i oddające ducha czasów, w których żyjemy i które lepiej rozumiemy. Zabrałbym więc dzieła, które wciąż mocno „pracują” w naszej rzeczywistości, zamiast tych, które są już tylko śladem minionych czasów.

  2. Strasznie stronniczy artykuł, pisany nie po to, by rzeczywiście przeanalizować współczesne problemy aksjologiczne sztuki, ale by przeforsować aprioryczną tezę o banalności sztuki współczesnej. Skąd na przykład twierdzenie, że dzieła Cattelana, czy Banksego nie niosą ze sobą przesłania??? Może stąd, że autor nigdy nad tym przesłaniem się nie zastanowił, albo nigdy nie przeczytał żadnego artykułu lub krytycznego opracowania dotyczącego prac wspomnianych artystów. Akurat zarzucanie Banksemu, że tworzy sztukę na potrzeby rynku może wynikać tylko z totalnej niewiedzy w jakich okolicznościach i z jakim założeniem owa sztuka powstaje. Zanim cokolwiek napiszecie – poczytajcie.

Dodaj komentarz