Recenzja/Teatr i opera/Wydarzenia

Baron Cygański – premiera w Teatrze Wielkim w Łodzi- recenzja

Zacznę bez ogródek – dawno nie widziałam spektaklu na tak niskim poziomie. O ile do tej pory pisanie recenzji ze spektakli w Teatrze Wielkim w Łodzi sprawiało mi przyjemność, to tym razem stanowi przykry obowiązek. Czuję po prostu potrzebę ostrzeżenia potencjalnych widzów przed wybraniem się na tę wersję XIX-wiecznej operetki. Przykro mi jest obserwować, iż w Łodzi (podobnie jak już długi czas temu w Warszawie) postanowiono „zdobywać” publiczność skandalem, a nie klasyczną jakością. Niepotrzebnie.

Baron Cygański to opowieść o dziedzicu Sandorze Barinkayu, który po latach nieobecności, wraca na swoje ziemie. Tam, napotkana przez niego Cyganka Czipra, wróży mu miłość i bogactwo (na tych terenach ukryty został skarb). Wkrótce Sandor zakochuje się w córce bogatego sąsiada, Arsenie, ta jednak kocha syna swojej guwernantki Mirabelli- Ottokara. Stawia Sandorowi- zdałoby się – niemożliwy do spełnienia warunek: musi on zostać baronem, inaczej nie może ubiegać się o rękę córki bogacza Żupana.

Nieco współczuję -znakomitym swoją drogą- śpiewakom, iż uczestniczyli w przedstawieniu tak wątpliwej jakości. Na szczęście ich świetne kreacje ratowały spektakl. Byłam pod dużym wrażeniem  Moniki Cichockiej w roli Saffi, a także Joanny Moskowicz w roli Arseny. Niesamowicie dobre wrażenie zrobił na mnie Łukasz Załęski (rocznik 89′!) jako Sandor Barinkay. Zdecydowanie wyróżniał się także Przemysław Rezner w roli Żupana.

Tomasz Konina- reżyser łódzkiej wersji „Barona(…)” (odpowiedzialny także za dekoracje) postanowił zmienić libretto. Po co? Nie wiem,  nigdy nie byłam w stanie zrozumieć takich zabiegów, szczególnie jeśli w żaden sposób nie da się ich racjonalnie uzasadnić. Akcja pierwszego aktu została przeniesiona do cyrku. Żupan – „świński król”, czyli potentat w przemyśle mięsnym- jest nie tylko bogatym przedsiębiorcą, ale także właścicielem cyrku, konferansjerem i klaunem. Wizualnie wypadło to całkiem dobrze, ponieważ na scenę wprowadzony został balet (choreografia Moniki Myśliwiec), ale jeśli chodzi o treść, nie miało to po prostu sensu. Sandor „uderzający w konkury” do Arseny na cyrkowej arenie, w obecności widowni (chóru)? O co chodzi?

Akcja drugiego aktu powinna mieć miejsce w zamku Barinkaya i okolicach, tutaj ograniczono się jednak do jednego wnętrza (być może zamku, ale nie jestem w stanie w sposób jednoznaczny tego stwierdzić). Barinkay, już zaręczony z Cyganką Saffi, dowiaduje się, iż dziewczynie przyśniło się miejsce, w którym ukryty został skarb. O ile w oryginale narzeczeni znajdują skrzynię w okolicznych skałach, tutaj nie mają wyjścia jak szukać jej w salonie „zamku” i znajdują ją (uwaga- spoiler!) w obiciu fotela. Ała. II akt kończy się wcieleniem do armii Petera Homonaya (świetny Łukasz Motkowicz) Barinkaya (który unosi się dumą, gdy dowiaduje się o wysokim pochodzeniu Saffi), a także Ottokara (syna Mirabelli- w tej roli ponownie dobry występ Olgi Maroszek) i samego Żupana. Mężczyźni ruszają na wojnę.

O ile do tego momentu spektakl- mimo omówionych zmian libretta- był dość spójny, tak akt III zniszczył wszystko. Wizualnie – przepięknie! Klasyczne wnętrze wiedeńskiego pałacu, zaaranżowane na kabaret. Po dwóch stronach kabaretowej sceny siedział chór, ubrany w stroje z epoki, a na scenę wyszedł Żupan, jako.. konferansjer. Tu miał miejsce dość zabawny zabieg, a mianowicie tekst, który Żupan mówił na powitanie zgromadzonej w wiedeńskim kabarecie publiczności, został słowo w słowo wyjęty z filmu Cabaret Bob’a Fosse’a (a dokładniej pamiętnej początkowej sceny z Joel’em Grey’em). Warto w tym miejscu przypomnieć, że w oryginalnej wersji Żupan stał się po wojnie głównym dostawcą świńskiego mięsa dla armii… Tomasz Konina postanowił zrobić z niego konferansjera kabaretu. Swoją drogą trzeci akt był zupełnie oderwany od pozostałych – przecież bohaterowie dopiero co pojechali na wojnę! A w III akcie zabawiają publiczność z kabaretowej sceny, bez słowa wyjaśnienia. Na widowni Kabaretu siedzi Saffi w balowej sukni, mimo, że „przed chwilą” dziewczyna została porzucona przez ukochanego- a teraz znów są razem..?! Publiczność była zdezorientowana. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Na scenie kabaretu pojawił się balet, w kilku choreografiach, które wypadły niezwykle dobrze, widowiskowo. Jednak w pewnym momencie na scenie zaczęły tańczyć (a raczej – wić się) półnagie dziewczyny w kabaretowych strojach- zapaliło mi się „czerwone światełko”. Mimo wszystko był to drobny „skandal”, a operetka- zdałoby się- dobiegała końca. Mimo, że niespójna, bo zupełnie nie rozumiałam tego przeskoku w czasie akcji- finał (Heiraten Vivat!) wypadł znakomicie i gdyby na tym operetka się skończyła, być może moja opinia na temat jej reżyserii nie byłaby jednoznacznie negatywna. Niestety…

Piękne wiedeńskie wnętrze „odjechało” na bok, za kulisy. Orkiestra zaczęła grać prawdopodobnie najbardziej znany walc J. Straussa, czyli „Nad pięknym modrym Dunajem”. Scena pozostała pozbawiona wszelkich dekoracji, pojawił się jedynie punktowy reflektor, z którym stanął Żupan i starał się oświetlać poruszające się po scenie postaci- niezbyt umiejętnie, ale kto oczekuje od śpiewaka operowego obsługi reflektora? (Jak to kto- Tomasz Konina!) Na scenie ponownie pojawił się balet- kobiety w strojach kabaretowych fordanserek, mężczyźni w skórzanych płaszczach ss-manów. Pojawił się także chór w klasycznych „strojach z epoki”, cygańskie dzieci i oczywiście główni bohaterowie. Słowem – chaos. Atmosfera na widowni zrobiła się tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Niesamowita konsternacja. Co chwila dobiegały mnie głosy z widowni „ale o co chodzi?”, „co się dzieje?”. Przykro było obserwować ten upadek. Czy to, czego byliśmy świadkami, miało stanowić desperacką próbę przyciągnięcia do Teatru Wielkiego w Łodzi młodszej widowni? Możliwe… Uważam, że nie warto- przyciągać należy wysokim poziomem, a nie tanimi, skandalicznymi zabiegami, pozbawionymi sensu. Napisać „nie polecam”, to za mało; szczerze odradzam.

 

Realizatorzy:

kierownictwo muzyczne BASSEM AKIKI
reżyseria  TOMASZ KONINA
dekoracje TOMASZ KONINA
kostiumy JOANNA JAŚKO-SROKA
choreografia MONIKA MYŚLIWIEC
reżyseria efektów świetlnych DARIUSZ PAWELEC
współpraca reżyserska ZOFIA DOWJAT
przygotowanie chóru WALDEMAR SUTRYK

 

1 komentarz do “Baron Cygański – premiera w Teatrze Wielkim w Łodzi- recenzja

  1. Nie zgadzam się . Spektakl obejrzałem 8 grudnia 2019 , owacja publiczności na stojąco. A sceny nawiązujące do „Kabaretu ” moim zdaniem miały zmusić publiczność do myślenia , szczególnie teraz gdy odradza się w Polsce faszyzm .

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s