Recenzja/Teatr i opera/Wydarzenia

Romeo i Julia. Balet Krzysztofa Pastora. Recenzja

Wydaje mi się, że każdy, zapytany o największy romans w historii literatury bez wahania wskaże na dzieło Williama Shakespeare’a. Historia kochanków z Werony od wieków porusza ludzkie serca i spodziewać by się można, że ukazana pod postacią baletu będzie równie przejmująca, co w formie tradycyjnej sztuki teatralnej. Zapowiadało się świetnie. Sam fakt, że choreografem jest Krzysztof Pastor znany z niezwykle udanych „Ech Czasu”, „Tańczmy Bacha” czy „I przejdą deszcze”, sprawił, że nastawiałam się na spektakl na najwyższym poziomie. Jednak z wielką przykrością muszę stwierdzić, że tym razem mamy do czynienia z kompletną porażką. Już w czasie konferencji prasowej można było czuć się nieco zaniepokojonym, gdy K. Pastor stwierdził, że Romeo i Julia to przede wszystkim opowieść o zwaśnionych rodach Capulettich i Montecchich i ich walce. Padło nawet parę słów na temat obecnej sytuacji na Ukrainie, która rzekomo także ma przypominać akcję dramatu Shakespeare’a (?)*. K. Pastor w jednym z wywiadów stwierdził, że postanowił przenieść akcję dramatu do Włoch lat 30′ XX wieku, aby pokazać jego ponadczasowość. Czy aby na pewno było to konieczne?
Konstrukcja baletu była niesamowicie chaotyczna. Pominięto postać Marty (piastunki Julii), która jest przecież niezwykle ważna dla całej historii. Mimo niektórych bardzo interesujących momentów (taniec grupowy po scenie zaślubin oraz po walce Tybalta i Merkucja), całość po prostu nie miała sensu. Ojciec Tybalta zdawał się być nieprzejęty śmiercią syna, Romeo zabił się sztyletem, a nie- jak w oryginale- zmarł po wypiciu trucizny. Najgorsze były jednak pojawiające się w tle urywki nagrań dokumentalnych, które nijak miały się do akcji. I tak, zobaczyliśmy palącego papierosy taksówkarza i rannych ludzi wynoszonych z zawalonego budynku, a także- po śmierci Julii- fragment twarzy mówiącego coś mężczyzny (ktoś powiedział, że był to Berlusconi, chociaż to przecież już zupełnie nie miałoby sensu). Moje pytanie brzmi- po co? Dlaczego zmieniać historię miłosną w historię wojenną, wyrzucać ważne postaci i wątki, a dodawać „Berlusconiego”?
Najbardziej jest mi żal świetnych tancerzy Polskiego Baletu Narodowego, którzy musieli poświęcić swój czas, pracę i wysiłek na coś, co było po prostu słabe. Nie polecam.

*”Odpowiedź na pytanie jak przełożyć <<Romea i Julię>> na język współczesny można znaleźć na co dzień, patrząc na to, co się dzieje na całym świecie. Przykładem może być choćby sytuacja na Ukrainie. Miłość Romea i Julii w kontekście konfliktu jest ważniejsza i bardziej cenna. Niewydzielona z otaczających ją realiów, ale w kontekście walki, nabiera znaczenia” – Krzysztof Pastor

Choreografia: Krzysztof Pastor

Dyrygent: Łukasz Borowicz

Scenografia i kostiumy: Tatyana van Walsum
Dramaturg: Willem Bruls
Asystenci choreografa: Amanda Eyles, Paul Tyers
Światła: Bert Dalhuysen
Polski Balet Narodowy
Orkiestra Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, statyści
Współpraca: Joffrey Ballet, Chicago, USA

Dodaj komentarz